- Strona główna
- ›
- Aktualności
- ›
- Thriller na K6. Polonia remisuje z Lechem II
Dramaturgia, grad goli, mecz trzymający w napięciu do ostatnich sekund. W niedzielę przy Konwiktorskiej było wszystko, co kochają kibice. Wszystko, poza kompletem punktów, bo starcie Polonii z Lechem II zakończyło się remisem 3:3. Nasz margines błędu w drodze po awans skurczył się do mikroskopijnych rozmiarów.
Było jak u Hitchcocka – zaczęło się od trzęsienia ziemi, a później napięcie tylko rosło. Tym „wstrząsem” był gol dla Kolejorza. Filip Wilak już w 5. minucie huknął zza pola karnego tak, że Jakub Lemanowicz musiał wyciągać piłkę z siatki. Trener drugiego zespołu Kolejorza, Artur Węsek, posłał w bój mieszankę młodości i doświadczenia. Do utalentowanej młodzieży dokooptował doświadczonego Szymona Pawłowskiego i Tomasza Cywkę oraz będącego na co dzień zawodnikiem pierwszego zespołu Georigija Tsitaiszwilego, i ten zespół w pierwszej części spotkania bardzo dobrze zaprezentował się przy Konwiktorskiej, długimi etapami spychając Polonię do obrony. – Jestem bardzo dumny z tego, jak się zaprezentowaliśmy, szczególnie, że trzon zespołu stanowili gracze z roczników 2006 i 2005 – podkreślał szkoleniowiec gości.
Pierwsza połowa wyglądała źle, aź do głosu doszedł były Lechita Pawel Tomczyk. Nowy napastnik Polonii po raz pierwszy wyszedł w pierwszym składzie i wpakował rywalom dwie bramki, pięknie witając się z kibicami przy Konwiktorskiej. – Oczywiście jestem związany emocjonalnie z Lechem, ale teraz gram dla Polonii i to dla niej bije moje serce. Cieszę się z goli, ale czuje niedosyt z powodu wyniku – mówił nam snajper Czarnych Koszul.
Niestety odwrócenie wyniku to było za mało, żeby na przerwę schodzić z korzystnym rezultatem. W 36. minucie Polonia prowadziła 2:1, żeby sześć minut później przegrywać 2:3. Braki w koncentracji naszych graczy wykorzystali doświadczony Pawłowski i po raz drugi Wilak. – Ta pierwsza połowa była w naszym wykonaniu fatalna i nie mamy prawa tak grać w piłkę. Biorę winę za to na siebie. Na drugą połowę wyszliśmy odmienieni i powinniśmy to wygrać – podkreślał Rafał Smalec.
Po przerwie faktycznie to Polonia całkowicie dominowała. Niestety przełożyło się to tylko na jedną bramkę, w wykonaniu wprowadzonego na plac gry Mateusza Michalskiego. Podział punktów na pewno bardziej cieszy Lecha niż Czarne Koszule, których sytuacja w tabeli się komplikuje, a za tydzień czeka je trudny wyjazd do Puław. Niepocieszony po końcowym gwizdku był Rafał Smalec, który za dyskusje z arbitrem, Karolem Iwanowiczem z Lublina, obejrzał czerwoną kartkę. Na pomeczowej konferencji poświęcił tej sytuacji wiele słów. – Od początku meczu cały czas sędziowie krzyczeli na nas, nie dało się im nic powiedzieć, bo grozili kartkami. Wymagają szacunku, a sami go nie mają. Będziemy składać zażalenie na moją kartkę, którą obejrzałem tylko za to, że powiedziałem sędziemu, iż popełnił błąd przy ocenie sytuacji z udziałem Mateusza Michalskiego – tłumaczył szkoleniowiec, nawiązując do ewidentnego, nieodgwizdanego faulu na naszym pomocniku, który miał miejsce na pograniczu pola karnego w końcówce spotkania.
Dziękujemy za Wasz doping, jak również za 324 nowych kibiców, którzy pojawili się na meczu w ramach akcji Otwarty Stadion i Kumple z Trybuny. Mamy nadzieję, że będziecie stałymi bywalcami na K6, a to ekscytujące widowisko zapadnie Wam na długo w pamięci.
Cześć na K6!
AKTUALNOŚCI
USTRZEL NAJŚWIEŻSZE NEWSY I RABATY!
Szczegółowe zasady przetwarzania danych osobowych zostały określone w Polityce PrywatnościZOSTAŃ SPONSOREM KLUBU

PRZYGOTUJ SIĘ NA MECZ

KOMENTARZE