I Drużyna

Eryk Mikołajewski z Polonią do 2025! „Marzę o ekstraklasie przy K6”

Data publikacji: 17.01.2023

W czerwcu świętował z Polonią awans do eWinner 2. Ligi, w listopadzie dostał pierwsze w życiu powołanie do reprezentacji Polski U-20, a teraz przedłużył umowę z Czarnymi Koszulami do końca czerwca 2025 roku. Eryk Mikołajewski to jeden z naszych najlepszych młodzieżowców i bardzo cieszymy się mogąc oficjalnie poinformować, że związał się z klubem z K6 nową umową. Przy okazji przedłużenia współpracy porozmawialiśmy z Erykiem – zapraszamy do lektury!

Marcin Bratkowski: Trener Smalec w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” na pytanie o Waszą formę odpowiedział, że nie ma jej i bardzo dobrze, bo jest nad czym zimą pracować. Zardzewieliście troszkę przez ten miesiąc przerwy?

Eryk Mikołajewski: Fizycznie byliśmy w jakiejś formie, ale piłkarsko, kiedy miesiąc nie graliśmy, na pewno jest trochę gorzej. Ale każdy z nas potrzebował trochę odpoczynku od futbolu, latem mieliśmy bardzo krótką przerwę, wróciliśmy wtedy do klubu trochę zmiażdżeni. Szczególnie, że poprzedni sezon był i pod względem fizycznym i psychicznym wyczerpujący. Ja też miałem moment, że usiadłem na ławce, myślałem, że będzie ciężko zagrać, a w dwóch ostatnich, kluczowych meczach wystąpiłem. W Szczuczynie wywalczyłem karnego, z Legionovią też chyba zaliczyłem niezły występ. Może to zaważyło, że przedłużono ze mną umowę?

A z Twojej strony podpisanie nowego kontraktu było trudną decyzją?

U każdego piłkarza to jest chwila wymagająca głębszego namysłu. Ale ja wychodzę z założenia, że w piłkę powinienem grać w miejscu, w którym jest mi dobrze jako człowiekowi, gdzie rozwijam się zawodowo i gdzie się po ludzku dobrze czuję. Tak jest w Polonii, więc nie widziałem potrzeby zmian. Projekt w Polonii Warszawa jest bardzo ambitny i ciekawy, nikt tego nie ukrywa. Wszystkie te czynniki złożyły się na moją, dyrektora Kosiorowskiego i prezesa Nitota decyzję, żeby wciąż razem działać.

Po listopadowym powołaniu do reprezentacji Polski chyba miałeś niezłą pozycję przy stole negocjacyjnym.

Na pewno mi to nie przeszkodziło (śmiech).

Jakie wrażenia z wyjazdu na kadrę U-20? Byłeś bardzo podekscytowany tą szansą.

Dla wielu piłkarzy to jest taka chwila, dla której warto przez lata wylewać pot na treningach. Łukasz Piątek w żartach mówił mi, że ja jadę na kadrę, a on nigdy nie miał takiej okazji. I faktycznie ciężko w ogóle w to uwierzyć, że taki „Pan Piłkarz” nigdy tego zaszczytu nie dostąpił, a ja tak. W szatni było sporo zdrowej szydery, trener śmiał się, że ja już nie muszę go słuchać, bo jestem „panem reprezentantem”. Zawisło też w szatni zdjęcie pierwszej reprezentacji Polski, w której zostałem wklejony na zdjęcie grupowe. Trochę się pośmialiśmy, na początku to wszystko w ogóle do mnie nie docierało. Dopiero po chwili przyszła refleksja, że to naprawdę duża sprawa. I że nie każdy ma w życiu okazję być w życiu chociaż jeden raz na kadrze, wysłuchać hymnu, nawet z ławki. To jest coś pięknego i długo będę pamiętał tę chwilę.

Kiedy się dowiedziałeś o powołaniu?

Kilka dni przed meczem z Siedlcami. Mieliśmy ważny mecz przed sobą w lidze, więc starałem się nie zaprzątać sobie tym głowy, ale im bliżej zgrupowania, tym więcej myśli zaczęło krążyć po głowie.

Przedłużyłeś kontrakt do 30 czerwca 2025. Gdzie sobie wtedy wyobrażasz Polonię?

Wyobrażam sobie w ekstraklasie. Ale jedno to o czymś mówić, a drugie to zrobić to na boisku. Dołożymy wszelkich starań, ale piłka czasem potrafi być okrutna, więc pożyjemy i zobaczymy.

Runda jesienna była niełatwa. Krótki okres przygotowawczy, plaga kontuzji, nowa liga. A i tak udało się zająć na koniec roku trzecie miejsce w tabeli, z zaledwie punktem straty do miejsca dającego bezpośredni awans. Jak oceniłbyś tę rundę w szkolnej skali?

Przerwa na pewno była krótka, w pierwszych meczach czułem trudy przygotowań i poprzedniego sezonu. Wyniki też pokazują, że rozkręcaliśmy się z meczu na mecz. Mimo wszystko czujemy spory niedosyt, potraciliśmy sporo punktów w sposób bardzo rozczarowujący, denerwujący. Ale też ambitne drużyny poznaje się po tym, że nawet kiedy nieźle punktują, to potrafią czuć niedosyt. A w skali szkolnej? Chyba mocna czwórka. Wszystko jest w naszych rękach, przepracujemy mocno zimę i powinno być bardzo dobrze.

Z jednej strony faktycznie były widoki na więcej punktów w niektórych meczach, z drugiej chyba przed sezonem, biorąc pod uwagę grę z marszu w wyższej lidze, kibice chyba braliby obecną sytuację w tabeli w ciemno.

Ale mamy też przykład innej drużyny, która awansowała z trzeciej ligi i jest na miejscu lidera. Także beniaminkowie odgrywają znaczną rolę.

Chyba przeskok nie mógł być specjalnie przerażający. Trener też mówił, że w drodze do ekstraklasy najtrudniejsze jest… wydostanie się z trzeciej ligi, z której awansuje tylko jeden zespół.

Na pewno w tej trzeciej lidze w większości meczów kluczowy wpływ miała walka i ambicja. Mało w tym wszystkim było gry w piłkę nożną. Dużo przypadkowych sytuacji się działo, chcieliśmy dominować, operować piłką i wiadomo, że przy takim stylu gry pomyłki musiały się zdarzać. Przeciwnicy nieźle ustawiali się z tyłu, nawet jeśli to nie były jakieś znane firmy to czasem stawali w jedenastu z tyłu, ogarniali defensywę i umieli skorzystać z naszych błędów. Druga liga jest zdecydowanie bardziej piłkarska. Większą rolę zaczynają odgrywać niuanse taktyczne.

Pewnie nie wszyscy kibice wiedzą, jak trafiłeś do Polonii.

Moja przygoda zaczęła się pod koniec gimnazjum. Grałem w Delcie Warszawa i zaczął mnie obserwować trener rocznika 2002 w Polonii Maciej Wierzbicki. Obserwował mnie w kilku spotkaniach, spodobałem się, musiałem przejść testy piłkarskie i testy ogólnosprawnościowe do szkoły przy Konwiktorskiej. No i wszystko było gotowe, dostałem się do klubu, tylko nagle pojawił się problem – trenerowi Wierzbickiemu jednak nie powierzono prowadzenia tego rocznika w Centralnej Lidze Juniorów. Zmienił się trener, przyszedł Dudek pracujący teraz w Pogoni Grodzisk. I po dwóch etapach selekcji, które przeszedłem wcześniej, przyszła kolejna. Część zawodników, chociaż na papierze się dostała, została jednak pożegnana. Mi jednak tę rundę też udało się przejść. I tak się to wszystko zaczęło, potem po odejściu Kuby Wyszkowskiego zostałem kapitanem w CLJ. Super drużyna, byliśmy bardzo blisko gry w półfinałach. Moja niezła postawa nie umknęła uwadze dyrektora Kosiorowskiego i ówczesnego trenera Szymanka. Trafiłem na tydzień do pierwszego zespołu, zagrałem w sparingu z Grodziskiem, chyba zaprezentowałem się całkiem nieźle, bo dostałęm powołanie na zgrupowanie. Pojechałem i tak już zostało.

Jaka jest twoja najmocniejsza piłkarska strona? I nad czym musisz jeszcze najwięcej pracować?

Nie wiem czy trener patrzy na to tak samo, ale atutem chyba jest gra z piłkę przy nodze. Czuję się z nią bardzo pewnie i potrafię sporo tym dać drużynie i sporo daję. Chciałbym na pewno poprawić grę głową w defensywie. W pojedynkach z bardziej doświadczonymi napastnikami czuję, że trochę mi tutaj brakuje.

A gdybym cię zapytał o jedno piłkarskie marzenie związane z Polonią?

Dać kibicom i nam samym ekstraklasę przy K6.

A niezwiązane z Polonią?

Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Więc chyba gra w pierwszej reprezentacji Polski. Chociaż hymn narodowy już słyszałem, a hymnu Ligi Mistrzów jeszcze nie…